Zainteresowanie edukacją zdrowotną w szkołach jest bardzo zróżnicowane. W niektórych miastach na zajęcia uczęszcza zaledwie co piąty uczeń, w innych – ponad połowa. Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada, że pełne dane poznamy w przyszłym tygodniu, ale już teraz widać wyraźne różnice regionalne.

Nierówny start nowego przedmiotu

Edukacja zdrowotna zastąpiła dotychczasową „Wiedzę o życiu w rodzinie”, pozostając jednak przedmiotem nieobowiązkowym. To rodzice decydują, czy ich dzieci będą uczestniczyć w zajęciach – decyzję należało podjąć do 25 września. Minister Barbara Nowacka apelowała, by nie wypisywać dzieci, podkreślając, że przedmiot dotyczy zdrowia, bezpieczeństwa i higieny życia, a nie kwestii ideologicznych, jak sugerowali przeciwnicy reformy.

Zdaniem szefowej MEN, „burza polityczna wokół edukacji zdrowotnej” zaszkodziła przede wszystkim uczniom. Nowacka przekonywała, że brak rzetelnej edukacji zdrowotnej w szkołach przez lata pogłębiał problemy dotyczące odżywiania, aktywności fizycznej i zdrowia psychicznego młodzieży.

Dane z miast: różnice sięgają kilkudziesięciu punktów procentowych

Z informacji z kuratoriów i urzędów miast wynika, że frekwencja na edukacji zdrowotnej jest bardzo różna w zależności od regionu. Najwięcej uczniów uczęszcza na lekcje w Opolu – około 60 proc.. Dla porównania, w Białymstoku tylko 21,5 proc. uczniów zdecydowało się pozostać na zajęciach.

W innych miastach proporcje również nie napawają optymizmem. W Warszawie z edukacji zdrowotnej wypisało się 57 proc. uczniów szkół podstawowych i aż 86 proc. uczniów szkół ponadpodstawowych. W Kielcach zrezygnowało 77 proc., w Olsztynie – 72 proc., w Łodzi i Gorzowie Wielkopolskim – po 61 proc., a w Rzeszowie aż 81 proc.

Najniższy odsetek rezygnacji zanotowano w Opolu (40 proc.), a najwyższy – w Białymstoku (78,5 proc.). Dane z pozostałych miast kształtują się następująco: Bydgoszcz – 59 proc., Częstochowa – 65 proc., Gdańsk – 68 proc., Lublin – 75 proc., Zielona Góra – 66 proc.

Polityka, emocje i decyzje rodziców

Zróżnicowanie danych pokazuje, jak mocno na decyzje rodziców wpłynęła atmosfera debaty publicznej. Część duchownych i polityków prawicy apelowała o rezygnację z zajęć, podczas gdy ministerstwo przekonywało, że edukacja zdrowotna jest neutralna światopoglądowo. – Trzeba chronić szkołę przed tymi, którzy próbują zrobić z edukacji zdrowotnej ideologię – mówiła Nowacka przed końcem września.

Resort zapowiedział, że pełne dane krajowe poznamy 13 października. Niezależnie od wyniku, już dziś widać, że nowy przedmiot stał się nie tylko testem dla uczniów, ale też papierkiem lakmusowym zaufania rodziców do szkoły – i do państwa, które ją tworzy.